W Polsce

Polska w materiałach archiwalnych Rotary International pojawia się po raz pierwszy w 1926 roku, kiedy to członkowie klubu Hamtramck koło Chicago w trakcie wizyty gubernatora wyrazili gotowość sponsorowania klubu Rotary w Polsce. Pierwszy  polski klub powstał w Warszawie, otrzymał kartę przynależności do Rotary International w 1931 roku. W 1939 roku w Polsce działało 8 klubów – w Warszawie, Łodzi, Krakowie, Katowicach, Gdyni, Bielsku, Lwowie i Pabianicach. Kluby zrzeszały ogółem ok. 230 członków.

Wojna przerwała działalność polskich klubów – w Niemczech działalność klubów Rotary od 1937 roku była zakazana, w ZSRR nigdy nie powstały. W systemie politycznym zaprowadzonym w Polsce w wyniku ustaleń konferencji jałtańskiej – nie była w stanie działać organizacja nadzorowana z krajów ideologicznie odmiennych, wybierająca swe władze bez wymaganych uzgodnień, płacąca składki w wymienialnej walucie, wysyłająca młodych ludzi za granicę itp.

Uwieńczone sukcesem działania zaczęto prowadzić dopiero w latach 1987-88. Pierwszy po wojnie klub w Warszawie przyjęto do Rotary International w 1989 roku.

Polskie kluby początkowo przypisane zostały do dystryktu 239 (od 1991 roku Dystrykt 2390) obejmującego skrawek południowej Szwecji, która – z uwagi na liczebność klubów – obejmuje 10 dystryktów. W 1997 roku utworzony został Dystrykt 2230 obejmujący Polskę, co upamiętniono m. in. okolicznościową kartka pocztową. W 1999 roku do Dystryktu 2230 przyłączono kluby Ukrainy i Białorusi, należące wcześniej do francuskiego Dystryktu 1680.

Tworzenie klubów po wojnie opisuje Bohdan Kurowski w artykule opracowanym z okazji dziesięciolecia polskiego dystryktu.

 

Pierwszy w tej części świata

 Już od 1 lipca 1989 r., czyli wkrótce po przyjęciu RC Warszawa do RI, rotariańska Polska została włączona do szwedzkiego Dystryktu 239 (obecnie: 2390), obejmującego południowo-zachodnią część Szwecji.

Skądinąd wiadomo, że również rotarianie francuscy skupieni wokół Marcela Stefańskiego z dystryktu 1670 ubiegali się o przywilej patronatu  nad tym obszarem. Rozgoryczenie tej francuskiej grupy musiało być silne skoro podsekretarz RI James O. Yeaman (list do M. S. z 03.10.1989) usiłował je łagodzić, prosząc Francuzów o podporządkowanie czy też konsultowanie ich poczynań ze szwedzkim koordynatorem, którym został PDG Kjell Magnusson.  Powodów tej decyzji możemy się tylko domyślać: Francja była daleko, a Szwecja – jedynym sąsiednim krajem rotariańskim Polski, który nie wywoływał ewentualnych resentymentów związanych z tragicznymi wydarzeniami historii najnowszej, a zwłaszcza II wojny światowej.

Wspominając tę decyzję, napisałem w swoim czasie: „Żartowaliśmy, iż szwedzka linia Wazów krwawo i bezskutecznie walczyła o panowanie nad Polską, a tymczasem dzięki Rotary szwedzcy gubernatorzy zdobyli je bezkrwawo. Trzeba zresztą przyznać, że sprawowali rządy łagodne i wielce oświecone” („Dziesięć lat minęło…”, Olsztyn, 2001).

Dla nich samych było to z jednej strony niemałym ambarasem, lecz z drugiej – dawało poczucie uczestnictwa w wielkiej międzynarodowej misji i płynącą stąd satysfakcję. DG Gunnar Fjellander w swym raporcie (19.05.90) dla prezydenta RI Hugh M. Archera pisał: „Niemal codziennie odbieramy prośby o informację oraz inne formy kontaktów od klubów Rotary i pojedynczych rotarian, głównie z krajów europejskich i USA. (…) Telekomunikacja (telefon i faks) z Polską jest niezwykle trudna. Łatwiej jest utrzymywać kontakty z klubami patronackimi spoza Polski niż z działaczami wewnątrz kraju. Listy wędrują około dziesięciu dni”. Gdy mowa o satysfakcji, to warto przytoczyć w całości końcowy akapit cytowanego raportu: „Sprawowanie funkcji Gubernatora Dystryktu 239, począwszy od tego roku, nabrało nowego wymiaru. Oznacza ono o wiele więcej pracy, ale także podniecające zadania i wyzwania. Rozległe kontakty, częste doświadczanie międzynarodowej solidarności i dobrej woli – wszystko to oczywiście wzbogaca pracę gubernatora. Człowiek czuje, że pracuje dla Rotary International (podkreśl. w oryginale).

W referacie na konferencji Dystryktu 2390 w Helsinborgu (7 maja 1994) mówiłem m.in.: „Powrót Rotary do Polski w 1989r. oznaczał powrót Polski na orbitę wolnego świata. Radość szczęśliwego powrotu jest przekształcana w radość powszechnej służby. Im większe są tej służby międzynarodowe powiązania, tym jest ona radośniejsza. Świadomi są tego rotarianie w Polsce, szczególnie po długim okresie izolacji. Jest to przyczyna, dla której kluby Rotary w Polsce przywiązują tak wielkie znaczenie do wszelkich związków rotariańskich, kontaktów międzyklubowych i przyjaźni.” (Listy Rotariańskie, 17-18, 1996).

 

Kluby: pierwsza fala

Ściśle rzecz biorąc, kluby Rotary w Polsce znajdowały się w składzie szwedzkiego dystryktu 2390 przez sześć lat rotariańskich (rok liczy się od 1 lipca do 30 czerwca – BK). Kolejnymi gubernatorami dystryktu byli w owym czasie: Gunnar Fjellander – 89/90, Sven Karud – 90/91. Olle Arvidson – 91/92, Stig Ransmark – 92/93, Bert Sandman – 93/94 oraz Hans Pripp – 94/95.

Jednym z ich głównych zadań była rozbudowa Rotary w Polsce. W pierwszym okresie nieocenione usługi w tej dziedzinie świadczył wspomniany już Kjell Magnusson.

Chociaż w pierwszym roku 1989/90 powstał tylko Warszawski Klub Rotariański, to prowadzone już wtedy równoległe prace przyniosły bardzo obfite owoce w ciągu owych sześciu lat, 1989/90 – 1994/95, kiedy to razem 28 klubów przyjęto do RI.

W 1990/91 – 9 nowych klubów: Lublin (prezydent założyciel Krzysztof Wojciechowski), Warszawa City (Andrzej Radzimiński),  Janów Lubelski (Krzysztof Kalita), Szczecin (Ludwik Stasiak), Poznań (Gerard Straburzyński), Olsztyn (Franciszek Wenta), Toruń (Mieczysław Janiszewski), Warszawa Józefów ( Wojciech Bartczak), Warszawa Stare Miasto (Eugeniusz Piontek);

w roku 1991/92 – 5 klubów: Wrocław (Wojciech Witkiewicz), Kraków (Stanisław Włodyka), Łódź (Andrzej Reiter), Katowice (Andrzej Barczak), Strzelce Krajeńskie (Jan Świrepo);

w 1992/93 – 4 kluby: Koszalin (Sławomir Nowosadko), Bydgoszcz (Włodzisław Giziński), Kazimierz Dolny (Ryszard Kosioł), Gdańsk-Sopot-Gdynia (Bolesław Kościukiewicz);

w 1993/94 – 5 klubów: Puławy (Tadeusz Kaliszczak), Elbląg (Witold Werner), Warszawa Centrum (Marian Binkowski), Rzeszów (Ryszard Korczowski), Zielona Góra (Hieronim Szczegóła);

w 1994/95 – 5 klubów: Grudziądz (Artur Morawski), Zamość (Zbigniew Litwajtis), Wolsztyn (Witold Koberski), Kielce (Józef Płoskonka) oraz Kościan (Zbigniew Szewczyk).

Kluby: druga fala

Od 1 lipca 1995 roku obszar Polski został wydzielony ze szwedzkiego dystryktu i nazwany Strefą Specjalnego Rozwoju (Special  Extension Area), której zarządcą w imieniu prezydenta RI (Presidential Extension Administrator) mianowano PDG  Gunnara Fjellandera. Nie bez pewnych animozji musiał tym samym zakończyć swoją misję Kjell Magnusson.

RI oczekiwało, że strefy specjalnego rozwoju, które utworzono także w innych krajach, m. in. na Ukrainie, w ciągu trzech lat doprowadzą do powstania nowych dystryktów. W Polsce wszelako już w ciągu dwóch lat funkcjonowania strefy przybyło 12 klubów: Świdnica-Wałbrzych (Adam Biernacki), Słupsk (Jan Ryszard Kurylczyk), Lublin Centrum (Stanisław Jabłonka), Gorzów Wielkopolski (Jan Gielec), Wrocław Centrum (Jerzy Błaszczuk), Częstochowa (Ryszard Misztalski), Inowrocław (Ryszard Borowicz), Świnoujście (Irena Gutenbro), Łódź Centrum (Andrzej Cebulski), Kraków-Wawel (Jan Wrana) i Warszawa Wilanów (Selwyn Gester).

W ten sposób liczba klubów Rotary w Polsce zwiększyła się do 40, a więc osiągnęła minimalny pułap przewidziany przez RI dla dystryktu.

Patroni z bliska i daleka

Powstanie każdego klubu było wówczas na ogół wielką przygodą, spotkaniem z otaczającym światem, czasem bardzo geograficznie odległym. Była to przygoda zarówno dla uczestniczących w niej Polaków, jak i dla rotarian zagranicznych. Impulsów dostarczały nowe, albo też odnawiane w nowych warunkach kontakty środowisk uniwersyteckich, medycznych, gospodarczych. W każdym razie rotarianie z zagranicy nie przepuszczali żadnej okazji, aby zaszczepiać zainteresowanie ruchem rotariańskim w Polsce. Zdarzało się, iż grupy inicjatywne w Polsce mogły uczestniczyć w interesujących  programach szkoleniowych i współrealizować wartościowe projekty humanitarne, jeszcze zanim stawały się klubami Rotary.

Jak wiadomo, każdy nowy klub Rotary musi mieć patrona w postaci już istniejącego klubu. Patron z kolei może sobie dobrać dowolną liczbę współpatronów. Do obowiązków klubu patronackiego należy merytoryczne przygotowanie potencjalnych rotarian do świadczenia rotariańskiej służby społeczeństwu. Klub patronacki wpłaca też za swych podopiecznych składkę wpisową do Rotary International. W omawianym okresie nierzadkie były przypadki, kiedy kluby patronackie wpłacały nie tylko wpisowe, ale i regularne składki do RI za krótszy lub dłuższy okres działania nowego klubu. Niekiedy imponujące bywały liczby współpatronów, co pozwalało dzielić koszta organizacji i wyposażenia nowego klubu.   RC Canberra z Australii miał 7 szwedzkich współpatronów z Malmö. Patronat niemieckiego klubu Nürnberg dla RC Kraków wspierały 4 inne kluby z Norymbergi, itp.

Zauważmy, że w zorganizowanie 40 nowych klubów w Polsce w latach 1989/90 – 1996/97 zaangażowanych było łącznie 86 klubów patronackich. Spośród nich 57  pochodziło spoza Polski. W całym tym procesie uczestniczyły 34 kluby szwedzkie, 10 niemieckich, 4 z Holandii, po 3 z USA i Francji, 2 z Belgii oraz po 1 z Australii, Danii i Szwajcarii. Jeśli zważyć odległości, wskazane już trudności komunikacyjne oraz bariery językowe, to dla rotariańskich wolontariuszy zagranicznych był to nie lada wysiłek.. Oczywiście z biegiem czasu, a zwłaszcza w ciągu dwóch ostatnich lat omawianego okresu coraz większą rolę w rozbudowie Rotary w Polsce odgrywały kluby rodzime.

Zarządca i jego doradcy

 Podstawową troską G. Fjellandera było oczywiście doglądanie formacji nowych klubów. Ale przywiązywał też wielką wagę do nadzorowania działalności klubów już istniejących. Inaczej niż standardowy gubernator dystryktu, zarządca strefy specjalnej miał obowiązek wizytować każdy klub nie raz, a dwa razy w ciągu roku. Powołując do życia z dniem 1 lipca 1995 r. swój komitet doradczy,  Fjellander wprowadził przestrzeganą z żelazna konsekwencją zasadę, iż każdy z członków raz do roku odwiedza powierzoną swojej opiece grupę klubów w imieniu PEA, jako tzw. przedstawiciel grupowy (group representative), a drugim razem zarządca odwiedza te kluby w asyście odpowiedniego członka komitetu doradczego. W ten sposób upieczone zostały dwie pieczenie: wszystkie kluby były dwukrotnie wizytowane, a zarazem członkowie komitetu doradczego zdobywali doświadczenie niezbędne dla potencjalnych kierowników dystryktu. Rotarianami zaproszonymi do pracy w komitecie doradczym (pismo G. Fjellandera z 30.05.1995) byli: Roman Gawrych z RC Szczecin, Marian Jelonkowski z RC Lublin, Bohdan Kurowski z RC Olsztyn, Tadeusz Płuziński z RC Wrocław oraz Aleksander Szwarc z RC Warszawa. W następnym roku rotariańskim do komitetu zostali dokooptowani Alojzy Leszek Gzella z RC Lublin oraz Krzysztof Kopyciński z RC Bydgoszcz. Spotkania odbywały się w zasadzie nie rzadziej niż co 3 miesiące, przeważnie w gościnnym warszawskim domu państwa Katarzyny i Aleksandra Szwarców.

Komitet doradczy pomagał zarządcy strefy planować i przeprowadzać zgromadzenia i konferencje „dystryktu w organizacji”. Pierwsza z tych imprez odbyła się w maju 1995 r. w Szczecinie, a następne, już po wyborze piszącego te słowa na gubernatora nominata, w Olsztynie (31.05-2.06.1996) oraz Łodzi (4-6.04.1997) – w 60 rocznicę przedwojennej konferencji Okręgu 85 (dystryktu). Wszystkie te wydarzenia miały oczywiście charakter wychowawczo-szkoleniowy (wciąż wszakże bardzo wielu z nas nie potrafi powiedzieć, co różni Zgromadzenie od Konferencji).

Dodatkowym czynnikiem mobilizującym polskich rotarian stała się wizyta w Warszawie (28 listopada 1995) kolejnego prezydenta RI Herberta Browna.

Żeby „dystrykt w organizacji” mógł funkcjonować należało go wyposażyć w instrument obsługi finansowej. Stała się nim fundacja Rotary Polish Fund założona przez Aleksandra Szwarca za namową PDG Berta Sandmana i aprobatą Fjellandera. Jej forma wywołała raczej ostre kontrowersje. Niektóre kluby proponowały inne rozwiązanie, odmawiając wręcz wpłacania składek na konto RPF. Budowanie innej fundacji wymagało dyskusji i czasu, którego brakowało, jeżeli polski dystrykt miał powstać z dniem 1 lipca 1997 r. W tej sytuacji komitet doradczy, który stał się zarazem komitetem finansowym, opowiedział się stanowczo za RPF. Od 1 lipca 1996 skarbnikiem dystryktu został Wojciech Jeżowski z RC Olsztyn.

Osobiście, już jako DGN wiele wysiłku poświęciłem zwłaszcza rozwojowi wymiany młodzieżowej, organizacji polsko-litewskiego seminarium RYLA we współpracy z Norwegami, aranżacji środowiska Rotaraktu oraz podstaw przyszłego systemu komunikacji elektronicznej w dystrykcie.

W całym tym okresie nie ustawała intensywna praca rotarian zajmujących się programami Rotary Foundation (Elżbieta Puławska – GSE; Janusz Koziński – stypendia; Jerzy Korczyński – uniwersalny zakres).

Organizacją imprezy inaugurującej działalność Dystryktu RI 2230 28 czerwca 1997 r. zajął się zgodnie komitet roboczy złożony z prezydentów lub przedstawicieli klubów warszawskich, którym kierował Marek Grochowski z RC Warszawa City. Imprezę prowadził Władysław Świtalski z RC Warszawa Stare Miasto. Warszawski Klub Rotariański reprezentował jako mówca Olgierd Budrewicz. Przybyło kilkuset uczestników z kraju i zagranicy, którzy wypełnili salę Akademii Muzycznej w Warszawie. Przedstawicielem prezydenta RI był prezydent elekt (1998-99) James C. Lacy.

Było to wielkie wydarzenie: powstał pierwszy dystrykt RI w byłym kraju komunistycznym.

 

Bohdan Kurowski

Jednym z obowiązków gubernatora dystryktu było informowanie i przypominanie klubom o najbardziej istotnych sprawach w tzw. „listach miesięcznych”. Obecnie funkcję tę przejęła w znacznym stopniu strona internetowa i dwumiesięcznik Rotarianin. Poniżej fragment jednego z listów gubernatora Bohdana Kurowskiego.